Pragnąc pomóc w rozróżnieniu „coaching czy terapia” podaję jeszcze jeden przykład sytuacji, w której klient został przekierowany do psychologa. W poprzednim przykładzie pisałam o terapii po coachingu, a dzisiaj będzie o tym, jak w czasie trwania coachingu nastąpiło wydarzenie, które otworzyło traumę z przeszłości i potrzebna była pomoc psychologa.
Uwaga – nie podaję żadnych danych pozwalających na identyfikację, a pewne szczegóły są celowo zmienione, ale sytuacje na tyle uniwersalne, że wiele osób może odnaleźć podobieństwa. Także poufność jest zachowana, a wszelkie podobieństwa przypadkowe.
Przykład II – Michalina (imię zmienione)
Michalina zgłosiła się na coaching, ponieważ chciała poprawić swoją asertywność w kontaktach z innymi. Przeczytała parę książek z tej tematyki i nawet uczestniczyła w szkoleniu z asertywności, ale, choć miała dużo wiedzy, nie potrafiła przełożyć jej na działania. Doszła do słusznego wniosku, że musi chodzić o coś głębszego. Coaching dotyczył wewnętrznego obrazu siebie, poczucia własnej wartości i przekonań związanych z dawaniem sobie prawa do dbania o swoje granice. Bardzo szybko odkryła ograniczające przekonania typu „muszę się podporządkowywać, żeby ludzie mnie akceptowali”, „jak będę odmawiać, to inni nie będą mnie lubić”. Żeby zaszła zmiana na poziomie zachowań, najpierw niezbędna była zmiana na poziomie przekonań i myślenia o sobie samej.
W trakcie naszych spotkań w jej firmie była restrukturyzacja i Michalina została zwolniona ze stanowiska. Dostała nową rolę w zupełnie innym dziale. Nie wdając się w szczegóły, jak to się odbyło, ważny w tej historii jest fakt, że odebrała to jako ODRZUCENIE. Przyszła na sesję zupełnie zdruzgotana i okazało się, że to wydarzenie otworzyło w niej ranę, której doznała, gdy we wczesnym dzieciństwie, gdy mama oddała ją na wychowanie babci. Pozornie rana była zabliźniona, wszystko racjonalnie wytłumaczone koniecznością tamtej chwili, ale… tylko pozornie. Ponowne doświadczenie, na subiektywnym poziomie, odrzucenia spowodowało bardzo silną reakcję emocjonalną, ogromny spadek samooceny, stany depresyjne, natłok myśli, trudności ze snem. Nie była w stanie uporać się z nową sytuacją. I to był moment, gdy potrzebna była pomoc psychologa – najpierw wsparcie, a potem terapia.
Mam nadzieję, że dwa przykłady podane przeze mnie rzucają więcej światła na dylemat „kiedy coaching, kiedy terapia”.
Ewa Zięcina, 14.04.2021 r.
17 czerwca 2021 at 16:31
Ewa. Dziękuję za te przykłady. Zawsze lepiej się zapamiętują. Liczę na więcej przykładów z różnych zakresów pracy coachingowej. 🙂
28 czerwca 2021 at 14:56
Cieszę się, że pomocne!