Niedawno pisałam, jak odróżnić, kiedy coaching, a kiedy terapia, a dzisiaj o sytuacji, kiedy po zakończeniu coachingu klient dochodzi do wniosku, że chcę popracować głębiej. Czy to automatycznie oznacza, że coach źle ocenił sytuację? Absolutnie nie! Żeby rzucić jasne światło na ten temat podam dwa różne przykłady z praktyki – jeden poniżej, a drugi w kolejnym wpisie. Dzisiaj o sytuacji, kiedy dzięki pracy z coachem Coachee dotknął czegoś głębszego i dojrzał do terapii.
Uwaga – nie podaję żadnych danych pozwalających na identyfikację, pewne szczegóły są celowo zmienione, a sytuacje na tyle uniwersalne, że wiele osób może odnaleźć podobieństwa, także poufność jest zachowana, a wszelkie podobieństwa przypadkowe.
Przykład I – Ania (imię zmienione)
Ania zajmowała stanowisko menedżerskie. Była świetną specjalistką i osobą bardzo cenną dla organizacji. Powodem, dla którego zgłosiła się na coaching były trudności w zarządzaniu swoimi emocjami – miała niskie opanowanie w trudnych sytuacjach – raz podnosiła głos, raz płakała. Utrudniało to życie szczególnie jej podwładnym i obniżało jej pozycję w oczach senior managment.
Po konsultacji podjęłam się tego tematu. To był głęboki i owocny coaching. Ania znacząco zwiększyła swoją pojemność emocjonalną i nauczyła się inaczej wyrażać swoje emocje. Nie była to zmiana o 180 stopni, nie osiągnęła poziomu mistrza ZEN, ale wystarczająca, żeby zaczęła dostawać pozytywne feedbacki, co dodatkowo dodało jej wiatru w żagle do pracy nad sobą.
Coaching był skupiony na sferze relacji zawodowych, ale pracując nad sobą uświadomiła sobie, że nie umie utrzymywać trwałych związków w życiu osobistym. Jej relacje z partnerami lub koleżankami trwało maksymalnie kilka miesięcy. Coaching doprowadził ją do takiego momentu, że, po pierwsze, poczuła pragnienie zmiany, a po drugie, przestała się oszukiwać, że po prostu trafia na niewłaściwych ludzi, ale przyznała sama przed sobą, że musi coś zmienić w sobie
Ten nowy cel wymagał więcej niż oferuje coaching, a mianowicie sięgnięcia do przeszłości. I po zakończeniu coachingu Ania zdecydowała się na terapię.
Można zadać pytanie: „Czy nie lepiej było od razu sięgnąć po terapię?”. Niekoniecznie, ponieważ w momencie rozpoczęcia coachingu Ania zupełnie nie czuła takiej potrzeby. Dodatkowo, coaching dotyczył sfery zawodowej, a nie relacji w życiu prywatnym. To jest przykład, kiedy coaching pozwolił Klientce zwiększyć samoświadomość i rozbudził pragnienie dalszej, głębszej pracy nad sobą.
Ewa Zięcina, 11 marca 2021